Kupił auto prezes, mocno wypasione,
zaraz mu wieczorem przebiję oponę.
Pijanego Franka, co zapomniał drogę,
zaraz na manowce lub w pole wywiodę.
Szczekał pies Walczaka, popadł w mą niełaskę,
zaraz mu podrzucę zatrutą kiełbaskę.
Suszy do mnie Pawlak swoje krzywe zęby,
zaraz z jego pola wytnę wszystkie dęby.
Koza od sąsiada nosi długą brodę,
zaraz ją ogolę za tą głupią modę.
U pani Agatki rosną pięknie kwiatki,
zaraz jej „Randapem” opryskam rabatki.
Pięć ma brzdąców Ola, choć samotna laska,
zaraz kolejnego zrobię jej bobaska.
Wróbel na swój urlop poleciał na Kretę,
zaraz mu pod domem urządzę pikietę.
Dostał Nowak w darze od kostuchy kosę,
zaraz do skarbówki na niego doniosę.
Mówią na mnie sąsiad, co z nikim nie gada,
zraz jak przemówię, będzie d* blada.
© Bożena Kansy
zaraz mu wieczorem przebiję oponę.
Pijanego Franka, co zapomniał drogę,
zaraz na manowce lub w pole wywiodę.
Szczekał pies Walczaka, popadł w mą niełaskę,
zaraz mu podrzucę zatrutą kiełbaskę.
Suszy do mnie Pawlak swoje krzywe zęby,
zaraz z jego pola wytnę wszystkie dęby.
Koza od sąsiada nosi długą brodę,
zaraz ją ogolę za tą głupią modę.
U pani Agatki rosną pięknie kwiatki,
zaraz jej „Randapem” opryskam rabatki.
Pięć ma brzdąców Ola, choć samotna laska,
zaraz kolejnego zrobię jej bobaska.
Wróbel na swój urlop poleciał na Kretę,
zaraz mu pod domem urządzę pikietę.
Dostał Nowak w darze od kostuchy kosę,
zaraz do skarbówki na niego doniosę.
Mówią na mnie sąsiad, co z nikim nie gada,
zraz jak przemówię, będzie d* blada.
© Bożena Kansy